Przypominamy, że od dzisiaj obowiązuje w Niemczech zakaz odbierania noclegów w kabinie ciężarówki. W dalszym ciągu oczekujemy na przyjęcie przepisów wykonawczych, które określą wysokość sankcji za naruszenie zakazu odbierania odpoczynku tygodniowego w kabinie pojazdu. Dokument potwierdzający wejście w życie niemieckich
pracę w systemie 2/1; niemiecką umowę o pracę ze wszystkimi świadczeniami socjalnymi; atrakcyjne wynagrodzenie: podstawa + diety + premie : 1800 EUR brutto + 24 EUR diety + dodatki; możliwość spania w kabinie samochodu lub pomoc pracodawcy w znalezieniu zakwaterowania; naszą opiekę przez cały czas trwania kontraktu
Tłumaczenia w kontekście hasła "Zakaz spania" z polskiego na angielski od Reverso Context: Zakaz spania z tą samą osobą, łącznie ze współlokatorami, dłużej niż przez trzy noce z rzędu.
Ryczałt za nocleg należy się każdemu kierowcy także, gdy ma zapewnione miejsce do spania w kabinie pojazdu. Ryczałt za nocleg powinien być regulowany w regulacjach wynagradzania w danym zakładzie pracy. Art. 775 kodeksu pracy: § 1. Pracownikowi wykonującemu na polecenie pracodawcy zadanie
Problem pojawił się, gdy do krajów Unii Europejskiej egzekwującej przepisy nakładające kary za spanie w kabinie podczas regularnego odpoczynku tygodniowego, dołączyły kolejno Niemcy, Belgia, Holandia, a nawet Włochy. 30 kwietnia 2018 roku włoskie władze uruchomiły lokalne przepisy, uprawniając kontrolerów do eliminowania złych
Kierowca został uwięziony w zniszczonej kabinie. Uwolnienie go zajęło 90 minut. 29 gru 22 08:20. Na niemieckiej autostradzie A3 doszło do poważnego wypadku. W zderzeniu ciężarówek bardzo mocno została zniszczona kabina jednego z pojazdów, w której uwięziony został kierowca. Jego wydobycie okazało się niezwykle trudne i zajęło
W maju zeszłego roku Niemcy wprowadziły zakaz odbierania 45-godzinnego odpoczynku w kabinie. We wrześniu urzędnicy Federalnego Urzędu Transportu Towarowego (BAG) rozpoczęli kontrole w tym zakresie. Wiemy, ilu kierowców ukarali w ciągu ostatnich pięciu miesięcy.
WEcE. Już nie na gorącym uczynku, tylko nawet 28 dni wstecz kontrolerzy mogą karać za spędzanie 45godzinnego odpoczynku w kabinie ciężarówki. Do restrykcyjnej Francji dołączyły też Holandia, Belgia, Anglia, Niemcy, a nawet Włochy, do których kierowcy często podróżowali, by odpocząć w samochodzie. Najwyższe kary mogą sięgać nawet 30 tysięcy euro. Polscy przewoźnicy powinni zwrócić szczególną uwagę na nową praktykę zagranicznych urzędników. Od grudnia 2017 roku na mocy wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w krajach unijnych obowiązuje bezwzględny zakaz spędzania w pojeździe odpoczynków regularnych, tygodniowych. Taka przerwa w pracy trwająca minimum 45 godzin powinna się odbywać w miejscu, gdzie zapewnione są warunki socjalne na równi z hotelowymi. TSUE zauważył wówczas, że istnieje nieścisłość w rozporządzeniu 561/2006, art. 8 ust. 8, ponieważ regulacja ta nie zawiera żadnego przepisu, który wyraźnie wskazywałby, w jaki sposób oraz gdzie kierowca ciężarówki powinien spędzać długi odpoczynek. Do tej pory praktyki były różne, a przewoźnicy kreatywni w poszukiwaniu rozwiązań kłopotliwego nakazu. Praktyka przewoźnika - Jednym z pierwszych państw, które restrykcyjnie zaczęło stosować sankcje finansowe wobec firm przewozowych, jest Francja. Na mocy ustawy z 10 lipca 2014 roku, będącej jednocześnie ustawą do walki z nieuczciwą konkurencją społeczną, kontrolerzy mogli nakładać na przewoźników karę w wysokości 1000-1500 euro. Szybko została ona uznana za zbyt niską, gdyż przedsiębiorcy woleli zapłacić mandat i nie przestrzegać wyznaczonych zasad. Podwyższono więc kary do 30 000 euro lub wyrok pozbawienia wolności właściciela. Obecnie kontrolerzy wypisują mandaty w wysokości od 2000 do 4000 euro, a kierowcy nie ponoszą odpowiedzialności za spanie w kabinie – mówi Jakub Ordon, ekspert OCRK. Przewoźnicy mieli do tej pory kilka sposobów na omijanie przepisów. Jednym z nich było na przykład „przerywanie odpoczynku” poprzez rejestrowanie tzw. innych prac, lub wykonywanie krótkich podjazdów na parkingach. Jeżeli, po sprawdzeniu danych z tachografu (karty), okazywało się, że skrócony odpoczynek tygodniowy mógł być odbierany w danym czasie, nie wiązało się to z żadnym naruszeniem. Patentem firm transportowych było również symulowanie odejścia od pojazdu np. do hotelu. Kierowcy wyjmowali karty cyfrowe z urządzeń rejestrujących, by przerwać ciągłość zapisu danych. Po 45 godzinach, wprowadzając kartę do „tacho”, dokonywali oni wpisów manualnych tak, by potwierdzić w cyfrowej ewidencji odpoczynek poza pojazdem. Takie metody omijania obowiązującego prawa były stosowane przez transportowców dość często. Co więcej, przepisy były traktowane przez samych kierujących jako znaczące utrudnienie, a nie udogodnienie w ich codziennej pracy. Spędzając wymagany odpoczynek w kabinie, kierujący pojazdem ciężarowym oszczędzał pieniądze z tzw. ryczałtów noclegowym, za które musiałby sobie opłacić doby hotelowe. Znaleziono też trzeci sposób na ignorowanie przepisów. Kierowcy po prostu wyjeżdżali z Francji, by odbyć 45 godzin przerwy w pracy. Najczęściej wybieranymi miejscami były niemieckie i włoskie parkingi, ale także Holandia, Belgia, czy Anglia, a więc kraje, które nie wprowadziły wówczas do swoich lokalnych przepisów sankcji za złamanie zasady art. 8 ust. 8 rozporządzenia 561/2006. Przez długi czas ta technika sprawdzała się w 100%. Francuscy urzędnicy nie ustalali, jak kierowca spędził swój odpoczynek, jeśli miejsce rozpoczęcie i zakończenia pracy było inne niż Francja. Już nie tylko in flagranti Problem pojawił się, gdy do krajów Unii Europejskiej egzekwującej przepisy nakładające kary za spanie w kabinie podczas regularnego odpoczynku tygodniowego, dołączyły kolejno Niemcy, Belgia, Holandia, a nawet Włochy. 30 kwietnia 2018 roku włoskie władze uruchomiły lokalne przepisy, uprawniając kontrolerów do eliminowania złych nawyków kierowców. Belgowie wystawiają teraz kary 1800 euro, dając przy tym rabat w przypadku natychmiastowej wpłaty. Gdy jednak przewoźnik nie zgodzi się z karą i skieruje sprawę do sądu, w przypadku przegranej, może zapłacić nawet 60 tysięcy euro. Niedawno uaktywnili się również niemieccy inspektorzy, którzy postanowili obciążyć również kierowcę – otrzymał mandat 500 euro, a przewoźnik blisko 1500 euro – komentuje Jakub Ordon z OCRK. Do niedawna obowiązywała jeszcze zasada „złapany na gorącym uczynku”, czyli podczas kontroli kierujący pojazdem faktycznie odbierał godziny wypoczynku w kabinie. Zasadę tę złamał w marcu br. francuski urzędnik. Zażądał on od kierowcy okazania dokumentów potwierdzających jego obecność w hotelu w lutym i marcu i to w czasie odbierania odpoczynku poza granicami Francji. Zgodnie z danymi z tachografu 45tki odbyły się w Luksemburgu i Holandii, jednak bez zaświadczeń zapłaty za hotel. Zasada 28 dni wstecz spodobała się także niemieckiemu BAG. Przykładem ostatniego nieprzyjemnego wydarzenia dla polskiego przewoźnika jest ukaranie za nieprzedstawienie dokumentu pokazującego, że kierowca faktycznie spędził regularny odpoczynek tygodniowy w hotelu na terenie Włoch. 275 euro zapłaci pracownik, a 1575 właściciel firmy transportowej. Co mogą zrobić polscy przewoźnicy? Okazuje się, że obecnie jedynym rozwiązaniem jest ścisła współpraca ze spedycją i planowanie powrotów do Polski w okresach dwutygodniowych (lub blisko 3 tygodniowych w systemie 3/1). W innym wypadku konieczna jest rezerwacja miejsca w hotelu. Mimo iż, przepisy traktowane są przez samych kierowców jako utrudnienie w pracy, pamiętajmy, że takie rozwiązania mają na celu podniesienie bezpieczeństwa na drodze. Koczowanie przez kilka dni w kabinie w upale czy mrozie, na parkingu, bez odpowiednich warunków socjalnych nie jest równoznaczne z odpoczynkiem odbieranym w hotelu. Źródło: Materiały prasowe Chcesz dowiedzieć się więcej, sprawdź » Kodeks kierowcy. Zmiany 2022. Mandaty. Punkty karne. Znaki drogowe
Od ponad 3 lat na terenie Unii Europejskiej obowiązują znowelizowane przepisy, które regulują odpoczynek kierowców wykonujących trasporty międzynarodowe. Od końca 2017 roku obowiązuje zakaz spędzania 45-godzinnej przerwy w jeździe w kabinie pojazdu. Pomimo obowiązywania nowych regulacji od kilku lat, nie wszyscy przewoźnicy są ich świadomi, a także konsekwencji, jakie niesie za sobą ich nieprzestrzeganie. Przypominamy najważniejsze informacje. Spanie w kabinie - Unia Europejska mówi koniec W grudniu 2017 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał orzeczenie, na mocy którego zakazał kierowcom spędzania 45-godzinnego odpoczynku w transporcie międzynarodowym w kabinie pojazdu. Trybunał wskazał jednocześnie, że taki odpoczynek powinien odbywać się w miejscach, w których kierowcy mają zapewnione warunki socjalne równe z hotelowymi. Jak przewoźnicy unikają przestrzegania przepisów zakazujących spania w kabinie? Przewoźnicy szybko rozpoczęli poszukiwania sposobów, by uniknąć przestrzegania przepisów, które wymuszały na nich obowiązek pokrywania kosztów noclegu dla swoich kierowców. Popularną metodą stało się przerywanie 45-godzinnych odpoczynków poprzez rejestrowanie innych prac dla kierowców albo zobowiązywanie ich do wykonywania krótkich podjazdów na parkingach. Wówczas przewoźnicy nie naruszali przepisów, jeśli kierowcy mogli odebrać przerwany odpoczynek w innym czasie. Kierowcy posuwali się także do symulowania odbycia odpoczynku poza kabiną pojazdu. W tym celu wyjmowali z urządzeń rejestrujących karty i w ten sposób przerywali ciągłość zapisu. Następnie, po upływie ustawowych 45 godzin, wprowadzali kartę ponownie i manualnie ustawiali zapis, który potwierdzał odbycie odpoczynku poza pojazdem. Gdy nowe przepisy nie obowiązywały jeszcze na terenie całej Unii Europejskiej przewoźnicy kierowali swoich kierowców do państw sąsiadujących, w których nie groziły sankcje za spanie w kabinie pojazdu. Wówczas kierowcy bez przeszkód odbywali 45-godzinny odpoczynek na parkingach. Francuskie ściganie za spanie w kabinie Zanim TSUE wydał swój wyrok, kraje podejmowały własne inicjatywy, by ścigać przewoźników, którzy nie zapewniali swoim kierowcom należytego odpoczynku w trakcie pracy. Pierwszym takim państwem była Francją, w której w 2014 roku uchwalono przepisy pozwalające nakładać na przewoźników kary w wysokości od 1000 do 1500 złotych. To jednak nie odstraszyło firm transportowych od łamania przepisów, ponieważ sankcja była niższa niż koszty wynajęcia kierowcom pokoju w hotelu. Dlatego wkrótce podwyższono kwotę kary i ustalono jej górną granicę na 30 000 złotych. Na przewoźników, za łamanie przepisów, mogła zostać także nałożona kara pozbawienia wolności. Za przykładem Francji wkrótce poszły inne kraje wspólnoty, w tym Niemcy, Belgia, Holandia oraz Włochy. Co ciekawe, odpowiedzialność za spanie w kabinie pojazdu może ponosić nie tylko przewoźnik, ale także kierowca. Tak jest w Niemczech, gdzie przepisy regulują odpowiedzialność obu podmiotów w różny sposób: ● kierowca zapłaci 60 euro za każdą godzinę odpoczynku spędzonego w kabinie pojazdu lub innym niedozwolonym miejscu,● przewoźnik zapłaci 180 euro za każdą godzinę odpoczynku, który kierowca spędzi w niedozwolonym miejscu. Kary za nieprzestrzeganie przepisów nie są drastycznie wysokie, jednak wciąż potrafią odbić się na budżecie firmy. Dlatego przewoźnicy i kierowcy powinni być świadomi, co grozi im za oszczędzanie na komfortowych warunkach odpoczynku w trasie.
Jedziesz kampervanem albo kamperem do Francji? Francuskie przepisy dotyczące spania w samochodzie o masie całkowitej poniżej 3,5 t weszły już w życie i zaczęło się karanie. Czy na pewno dotyczy to tylko kierowców zawodowych? Chodzi o sprawę, o której pisał serwis a która (po hiszpańsku) została szczegółowo opisana na tej stronie. Francuskie przepisy zabraniają odbywania odpoczynków w pojeździe, którego masa nie przekracza 3,5 tony. Niedozwolone jest spanie w kabinie z tzw. sleeperem ani w żadnej innej części pojazdu, ani w namiocie obok pojazdu, ani w namiocie na jego dachu. Nowe regulacje nakazują, aby odpoczynek odbywał się w warunkach zgodnych z „ludzką godnością”, to jest w obecności urządzeń sanitarnych w dobrym stanie. W praktyce oznacza to konieczność korzystania z hotelu, motelu, zajazdu itp. Ale przecież to przepis dla kierowców zawodowych Tak i nie. Kierowcy zawodowi świadczący usługi transportowe są oczywiście nim objęci i w razie kontroli muszą nawet wykazać wstecznie, że nocowali w hotelu, przedstawiając stosowne faktury. Ale brzmienie przepisów skonstruowano tak, żeby obejmowały również osoby będące właścicielami samochodów, a nie zatrudnione w firmie transportowej. Wystarczy, że posiadasz busa. Owszem tak, ale co z kampervanami? I tu pojawia się kwestia kampervanów, niezwykle ostatnio popularnych. Nie kamperów z pełną zabudową sanitarną, czyli kuchnią i łazienką, tylko przebudów zwykłych busów-blaszaków na samochód kempingowy. Przeważnie taki pojazd jest o wiele mniej rozbudowany niż typowy kamper. W środku miewa łóżko, stolik czy szafki, czasem wysuwaną/składaną kuchnię, ale łazienki już mu brak. Mając na uwadze francuskie przepisy gorąco odradzam spanie w takim samochodzie na dziko poza wyznaczonymi kempingami. Owszem, może i znając francuski będziesz mógł/mogła tłumaczyć się, że nie wykonujesz wcale usług transportowych, tylko jedziesz sobie na objazd winnic, ale nie spodziewałbym się jakiejś taryfy ulgowej od policji. Mają pewnie przykaz karania ludzi śpiących w busach i średnio ich interesuje czy wsadziłeś sobie łóżko do Ducato żeby oglądać piękno Francji, czy żeby wykonać usługę transportową polegającą na przewozie łóżka. Piękny kampervan, ale nie radzę spać w nim byle gdzie, chyba że masz dobrą gadkę z policją. Czyli co? Czyli po prostu jeśli jedziesz do Francji vanem, to nie śpij byle gdzie. Jedź na kemping. Sieć kempingów jest we Francji bardzo dobrze rozwinięta – zasięgnąłem opinii starego wyjadacza kamperów i twierdzi że nie tylko jest tanio, ale czasem nawet w ogóle za darmo. W szczególności dotyczy to kempingów „miejskich” na obrzeżach miasteczek. Nie zgłębiałem, bo w sumie nie o tym jest ten wpis. Tak tylko ostrzegam, żebyście nie dawali francuskiej policji pretekstu do interwencji wartej 750 euro – przepisy są dość szeroko sformułowane i jak policjant się uprze, to mandat wypisze. Francja nie jest jedynym krajem, w którym spanie w samochodzie jest zabronione. Uważać na to trzeba też w Holandii, Nowej Zelandii czy Stanach Zjednoczonych.
Wnętrze przykładowej, dachowej kabiny sypialnej Lamar „Skycab” W nawiązaniu do tekstów: Francuskie kary za pauzę w „busie” – pierwsza kontrola oraz dodatkowe wyjaśnienia Czterech kierowców ukaranych za spanie w „busie” – Francuzi naliczono po 750 euro Za spanie w kabinie samochodu o DMC do 3,5 tony grożą obecnie we Francji kary. Może to być od 750 do nawet 3000 euro, a więc kwoty naprawdę niemałe. Dlatego też coraz więcej kierowców „busów” musi spędzać noce w przydrożnych hotelach. Jednym z takich kierowców jest Czytelnik Michał. By uniknąć potencjalnej kary za spanie w kabinie, na noc odesłano go do obiektu z taniej i popularnej sieci Hotel F1. Konkretnie był to hotel z miejscowości Épinay-sur-Orge, położonej na południowych obrzeżach aglomeracji Paryża. Gdy natomiast Michał zapoznał się z tamtejszymi warunkami, mógł poczuć tylko i wyłącznie tęsknotę za samochodową kabiną. Jak widać na dołączonych zdjęciach, przestrzeń na piętrowym łóżku okazała się mniejsza niż w samochodowym „kurniku”. Do tego doszedł ogólny brud, ewidentnie wyglądający na kwestię długotrwałych zaniedbań. Wystarczy też przejrzeć opinie o podobnych hotelach w internecie, by wiele podobnych doświadczeń. Wygląda to więc raczej na smutną normę niż na wyjątkowo ciężki przypadek. Z poprawą warunków w trasie niestety nie ma to więc nic wspólnego. A przypomnijmy że to właśnie pod tym pretekstem Francuzi wprowadzili omawiane przepisy. Spanie w kabinach określano przy tym zagrożeniem dla „ludzkiej godności”, a hotele miały zapewnić kierowcom zaplecze sanitarne i dobre warunki higieniczne. Jednocześnie trudno się spodziewać, by przewoźnicy zaczęli płacić za miejsca noclegowe wyższej klasy. na przeszkodzie staną tu zapewne zbyt wysoką koszty. Poza tym newralgiczną kwestią pozostaje parkowanie. Wiele „busów” ma około 7 metrów długości, a zaletą obiektów pokroju Hotel F1 są łatwo dostępne parkingi.
W połowie listopada w sieci pojawiły się zaskakujące informacje z Niderlandów. Było to ostrzeżenie od tamtejszej policji, rozdawane w formie 14-języcznych ulotek i wkładane za wycieraczki ciężarówek. W języku polskim widniał tam tekst „Zabrania się spać w ciężarówce. Kara 149 euro”, a i w innych językach, w tym nawet po niderlandzku, przekaz był dokładnie taki sam. Czyżby więc ktoś zakazał jakichkolwiek pauz w kabinach? Dzisiaj sprawa się wyjaśniła, jako że niderlandzki portal „TTM” otrzymał oficjalne wyjaśnienie od policji. Wiadomo już więc za co dokładnie można zapłacić 149 euro, a także jaki błąd popełniono przy przygotowywaniu ulotek. I jak się okazuje, mandat w wysokości 149 euro nie przysługuje za samo spanie w ciężarówce, gdyż w niderlandzkich przepisach takiego zakazu po prostu nie ma. Owszem, nie można tam odbywać w kabinie pełnych odpoczynków tygodniowych, ale przerwy krótsze niż 45 godzin jak najbardziej są dozwolone, także ze spaniem w kabinie. Za to niderlandzkie przepisy przewidują zakaz „wykorzystywania drogi publicznej jako miejsca do spania”. Przysługuje za to dokładnie 149 euro mandatu i to właśnie do tego zakazu odnosi się ulotka. Zamiast więc „Zabrania się spać w ciężarówce” informacja z ulotki powinna brzmieć „Zabrania się spać poza wyznaczonym parkingiem”. Wiele tłumaczy też fakt, że ulotki rozdawano w okolicach Rotterdamu. Problem parkowania poza dedykowanymi miejscami jest tam bardzo powszechny, a okoliczni mieszkańcy wnoszą na ciężarówki liczne skargi. Dlatego też policja karze tam za pauzowanie na ulicy, odsyłając ciężarówki na oficjalne, często płatne parkingi.
zakaz spania w kabinie niemcy